Następnego dnia postanowiłysmy zrobic sobie dzień relaksu i wybrac ise na Brac. Płyniemy porranym promem na wyspę. Niestety pogoda nie zapowiada się najlepiej. Nie ma szans na opalanie na pokładzie, bo wiatr jest taki, że robi sie szybko zimno. Na Bracu idziemy na spcaer po mieście Suplartar. Słońca brak, ale staramy sie trzymać planu i lokujemy sie na plaży. godzine próbujemy sobie wyobrazić, że sie opalamy, trudne to jednak, gdyz niebo pokrywaja chmury a do tego robi sie nudno. Idziemy na kolejny spacer. Kupujemy bilaty na najbliższy prom, bo zbiera sie na deszcz. Trochę jeszcze sie włuczymy. I tyle. Wracajac do domu postanawiamy że do Dubrownika bedziemy łapać stopa. Mamay dwa dni, żeby tam dotzreć, a nie chce nam sie wydawać tyle kasy na bilet. 100 kun to jedank dużo, no i nie chce nam sie zostawac w splicie. Po drodze łapiemy już pierwszego stopa, to Dejan wraca do domu:) myslimy, że to dobry znak:) Wieczorem Dejan gotuje dla nas i jeszcze jednego swojego gościa z Meksyku obiad. Mówi nam też gdzie najlepiej mamy łapać stopa.