do splitu przyjeżdżamy ok 23. Z dworca odbiera nas Dejan. Jego dziewczyna zawozi nas do Dejanowego mieszkania. Tam próbujemy sie ogarnąć, ale wkrótce zasypiamy:)
Nastepnego dnia budzimy sie dość wcześnie i ruszamy na podbuj Splitu. Zaczynamy od śniadania na wybrzeżu. W splicia ładnych plaż nie ma, jest to jednak nas zpierwszy dzień nad morzem, więc rozkoszujemy sie jego widokiem i południowym klimatem. Potem idziemy zobaczyć starą część miasta i aby uciec od turystów idziemy na spacer do parku, gdzie jest góra z której wida c panorame miasta i zatokę. Pusto, mało osób tu dociera i pieknie. Spacer dookoła dzikeigo parku, który ma bardziej chcarakter leśny niz parkowy zajmuje nam kilka godzin. Jest goraco, wiec trzeba się ruszać. Łapiemy tez słońce, bo po pobycie w Sarajewie potrzebujemy sie troche ogrzać. No cóż, to już wrzesień, nie ma szans na 40 stopniowe upały:) Podczas naszego spceru powstaja żart wyjazdu, czyli niebezpieczne te bałkany. Silelska atmosfera przypomina nam jak wielu naszych znajomych nas ostrzegało, że na Bałkanach jest niebezpiecznie. Śmieszy nas to bardzo.
Potem idziemy sie wykompać w morzu. No i pijemy tanie, chorwackie winko. Wracamy zmęczone i znó szybko zasypiamy.
Następnego dnia postanowiłysmy zrobic sobie dzień relaksu i wybrac ise na Brac. Płyniemy porranym promem na wyspę. Niestety pogoda nie zapowiada się najlepiej. Nie ma szans na opalanie na pokładzie, bo wiatr jest taki, że robi sie szybko zimno. Na Bracu idziemy na spcaer po mieście Suplartar