Geoblog.pl    bABa    Podróże    Bałkany 2007    kretynki maja zawsze szczęście
Zwiń mapę
2007
30
sie

kretynki maja zawsze szczęście

 
Chorwacja
Chorwacja, Osijek
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 768 km
 
To cytat dnia:)
Bo kto by pomyslał że o 5 rano kasy miedzynarodowe sa zamkniete, a kupic bilet na pociag co jedzie do beli monastir, które jest miastem granicznym mozna tylko w kasie miedzynarodowej. Kupujemy wiec bilety do Mohacs za ok 13zł. To ostatnie miasto przed granica. Jakoś to bedzie.
Troche zdenerwowane wchodzimy do pociagu. Wegierski konduktor sie pyta tylko: Beli Monastir. Kiwamy głowami, że tak, a on na to okej okej i prowadzi na sdo pierwszego wagonu. O co mu chodzi nie wiemy. Nie wiemy czy mamy się bać czy cieszyć. Jedziemy jak na szpilkach. Aż nagle granica. Kontrola paszpotrów, a nasz konduktor wciąż tylko okej, okej. To myslimy, że jeszce gdzies dalej ten pociag jedzie, ze to może beli monastir ale po węgierskiej stronie. Przeciez do chorwacji nie mamy biletów. A tu nie. Pan zwiadowac przyszedł i nas poinformował, że powinnysmy juz wysiąść z pociagu bo on dalej nie jedzie. Wreszcie jakiś słowański język. No i tak przejechałysmy granicę.

7 rano. Chorwacka dziura. Dworzec autobusowy i kolejowy, jeden bar. nie mamy kun, na wymiane małe szanse, a czasu nie mamy, bo wszytskie pociągi posprawdzane. Idziemy sie jednak spytac, trochę nieśmiało kręcimy sie po dworcu i zanim podeszłysmy do okienka przeyszedł pan i się nas zapytał czy mamy jkais problem. Wymienił nam 10 euro na kuny, kurs nie był najkorzystnijeszy, ale mamy kasę zeby dojechac od Osijeku. Za 10 zł dostajemy sie do tego nikomu nie znanego chorwackiego miasta.
Na dworu robimy jeszce jedno rozeznanie pociagowe.

Kasa międzynarodowa czynna od 9. Idziemy po placek jakliś dziwny i na sniadanie do pseudo parczku. Wpadamy w dziwny stan wywołany tak wczesna pobudką. Ten stan nam sie utzryma do samego Mostaru. Beat głupia gęś, chce zarabiac spiewając. Generalnie jest nieźle.

Przed 9 wracamy na dworzec.Chcemy kupic bilety do granicy z bośnia, ale pani mówi nam, ze taniej nam juz kupic do samego sarajewa, bo i tak tam tylko dwa pociagi dziennie na tej trasie jeżdza. Kierowane zbudowanym prze dobrych ludzi, tego dnia napotkanych, zaufaniem kupujemy bilety do sarajewa na 15. Kasy nie musimy wymieniać bo można karta płacić.Bilety kosztują 75 zł. Za tyle to my do Budapesztu dojechałyśmy! wolimy jednak na granicy chorwackjo bosniackiej w srodku nocy nie zostać. Jakoś brak nam jeszcze odwagi i nie wiemy, ze to, ze bałkany sa niebezpieczne to mit.

Jest 9 rano. Troche spiace ale pełne determinacji ruszamy w miasto. Placaki bierzemy ze sobą, kun nie starczy na przechowywalnie, a jeszcze coś trzeba zjeść.

Osijek jest niedaleko Vucovaru. Myslę, że ta nazwa mówi sama za siebie. To miejsce w którym najbardziej w zyciu czułam bliskość historii. nigdy wczesniej nie zdazyło mi się widzieć bloku z płyty z dziurami po kulach. O tej części Chorwacji nikt nie mysli. Tu nie ma turystów. Tu nie ma plaży, pieknej natury, to nie Split ani Dubrownik. Powolne restaurowanie miasta bedzie trwało jeszcze długo. Jeszcze przez wiele lat najblizsze otoczenie bedzie mieszkańcom przypominało co sie tam stało 15 lat temu.

Po zwiedzeniu starej części miasta idziemy nad rzeke napic sie osijickiego, aby nastroic sie przed długą podróża do Sarajewa. ja prawie zasypiam na moim plecaku.potem siku w parku i na dworzec.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bABa
Agata i Beata
zwiedziła 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 95 wpisów95 1 komentarz1 32 zdjęcia32 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
30.12.2007 - 04.01.2008
 
 
28.11.2007 - 30.11.2007
 
 
05.12.2007 - 06.12.2007