do Budapesztu wcale nie jest się tak łatwo dostać jakby się myślało:)
W sumie przestudiowałysmy troche róznorakich blogów i skorzystałysmy z przepisu na szybkie dostanie sie do buda, który mozna znaleśc na geoblogu Kejti.
Wszytsko wczesniej posprawdzałysmy. Jednak troche problemów po drodze napotkałysmy:)
Prez granice slowacka przejechałysmy za darmo, bo zepsuła się pani w kasie w zwardoniu drukarka do biletów, a ponieważ pociąg był ten sam, to musiałam juz biec z powrotem, nikt biletów nie sprawdzał, wiec luz.
W Skalite pobiegłam do pobliskiego baku, zdobyłam korony i kupiłysmy bilety di sturova. Po drodze okazało sie jednak, ze pani nam sprzedała bilety przez zupełnie inne miasta niż te które planowałysmy. Na szczęście pani w infirmacji w Zilinie wydrukowała nam wszystkie połaczenia i przedsiadki do Sturova. Już myslałysmy, ze to koniec naszych przygód, jednak nie przewidziałysmy, że pociagi sie moga spóźniać...i tak wyladowałysmy w Sala czyli w przysłowiowym in the midle of nowhere. I tu znów z pomoca przyszedł nam pan w kasie. postanowiłysmy kupic u niego bilety ze sturowa do budapesztu, aby uniknąć kolejnych niespodzianek. Pojechałuysmy więc do Novych zamków i znów prawie sie spózniłysmy:) no cóż koleje słowackie nie należą chyba do najpunktualniejszych... na szczęście poociąg z nowych zamków był już bezposrednio do Budapesztu.
Na dworu spotkałysmy chłopaka co nam pomógł kupic bilety i ruszyłysmy w poszukiwaniu Dory. Dora to dziewczyna z hospitalityclub u której mieszkałysmy. byłysmy jej pierwszymi goścmi wiec była lekko oniesmielona, ale zarazem bardzo pomocna.
Nastepny dzień spedziłysmy na poznawaniu Budapesztu. Wyczerpujący bieg. Beata nie dała nam usiąść i cały czas nam wytykała: że my to tylko nic cały dzień nie robimy tylko siedzimy. jak tak bedzie dalej to po trzech tygodniach ducha wyzioniemy:)Wieczorem razem z Dora, jej chłopakiem i przyjaciólmi poszlismy na piwko. Uczyłysmy się wegierskiego z napisów na papierosach:) no a nastepnego dnia ruszyłysmy do Pecsu.
Wiersz Beaty z pociagu relacji Sale-Nove Zamki:
Im dalej na południe
Tym słońce świecio cudniej
I mocniej
Ogrzewa nasze łokcie.
Brawo!!
A no i wiersz o Dorze:
Pewna Dora była chora, więc poszła do doktora
I rzekła: panie doktorze, niech pan pomoze Dorze!
Na co lekarz: Droga Doro, juz nie bedziesz nigdy chorą!
itd itd...