Tak jak nam obiecał pan tirowiec tak i zrobił. Z rana znalazł nam pana Tomka, który jechał do Barcelony. Pan Tomek był z początku bardzo nieufny, ale jak się rozgadał... jego opowieści dotyczyły tego co w jakim kraju zwiedził i co zjadł. Były bardzo ciekawe.
Wywiózł nas trochę za daleko, ale wciąż na obwodnicę. Przeszliśmy do jakiegos małego miasteczką skąd autobusem dostalismy się do centrum Barcelony.
W Barcelonie postanowilismy zostać 4 dni na polu namiotowym. Pojechalismy na pole, które było opisane w przewodniku, ale okazało się, że od przystanku autobusowego musimy iśc jeszcze 4 km. Po raz pierwszy przewodnik Pascala zawiódł w tej kwestii. Na szczęście poszliśmy wcześniej do informacji turystycznej skąd wzieliśmy spis campingów. Wsiedlismy w metro i jadąc wzdłuż wybrzeża dotarliśmy do świetnego campingu z widokiem na morze. Było juz strasznie późno i byliśmy potwornie zmęczeni ale jakże szczęśliwi, osiągnęlismy kolejny cel. Poszliśmy jeszcze na spacer nad morze.