Nauczeni doświadczeniem dnia poprzedniego postanowiliśmy jednak zabrać się do Grenady autobusem. Co uczyniliśmy. W Grenadzie pole namiotowe jest dość oddalone od centrum, ale bardzo blisko od dworca autobusowego, więc odrazu po przybyciu się tam skierowalismy. Po tym jak się zainstalowalismy na campingu Sierra Nevada poszliśmy zwiedzać miasto. Alhambre postanowilismy sobie zostawić na nastepny dzień, więc spędzliśmy całe popołudnie na wędrówkach po małych andaluzyjskich uliczkach. Przepiekne miasto. Wracając zrobilismy zakupy, naprzeciwko campingu był duży supermarket co też było nielada zaletą. Udało nam się także kupić gaz, ponieważ moja butla została zarekwirowana na lotnisku. tak, tak, nie ma to jak logiczne myslenie.
Na campingu spotkała nas niespodzianka. Okazało się, że znajomi Mikołaja postanowili po drodze do Barcelony wstąpić jeszcze do Grenady. Nie wiedzileiśmy o tym, ale wpadlismy na siebie w campingowym sklepiku. Cały wieczór spędzilśmy razem, ponieważ oni następnego dnia rano wyjezdzali.
W namiocie niedaleko nas mieszkały także dwie dziewczyny z Krakowa, które obiecały nam przechować rzeczy następnego dnia. W Hiszpanii doba campingowa trwa do 12, a my chcieliśmy wieczorem wyjechać, więc mielibyśmy problem. No ale zanim jeszcze zaczęliśmy o tym mysleć, to sam się rozwiązał.