to był dopiero nie lot.
Rodzina zebrałą się rano i wróicła do polski, więc udałam sięama na spacer i kawę. Jedank samej smutno mi było, więc w miare wcześnie udałam sie na lotnisko. a co tam się działo! ludzi tyle, że ledwo zdązyłam. lonisko w rzymie to istny kocioł.
Mój samolot madryt bilbao miał opuźnienei dwie godziny. Także nabiegałam sie tez po lotnisku madryckim, ale tam spokój w porównaniu z fiumicino. jeszcze standardowo żeli i welcome home!
Teraz, jak juz kilka dni minęło, mam już troche wiecej refleksji. Rzym to misato do którego napewno wróce. Ma tyle tajemnic, że dwa dni to za mało żeby je odkryc, a poaztym nie należy sie za bardzo wspieszyć, Nalezy spacerować, kontemplować i chlonąć ducha historii. Co akurat tam nie jest trudne, nawet najbardziej opornych przytłoczy ten ogrom wspaniałej architektury i klimat miasta które jest wieczne i wiecznie zyc bedzie.