dzis niestety adam wyjechal, wiec nie ma jego laptopa, ale
jutro rano pojdziemy pewnie do ani, skad bede mpgla zadzwonic...
jestem teraz znowu w aplu.
bylysmy dzis w guggenheimie, ale go zapakowali, tzn.remontują i jestem
srogo zawiedziona tym faktem.teraz idziemy jeszcze na middle town, czas
wreszcie empire state zobaczyc z bliska. nowy jork burzy troche moje
pojecie o stanach. bardzo mi sie tu w sumie podoba.
huragan idzie wiec przez weekend bedzie padac...bedzie okazja po
muzeach pochodzic.
adam jest bardzo fajny, wczoraj nas zabral out do miejsca gdzie
chodzily dziewczyny z serialu sex and the city. oni tu maja manie
tego serialu...tam gdzie mieszkamy, na down townie, go krecili czego
nie omieszkal nam powiedziec:) a potem zabral nas do baru na urodziny
kolezanki z pracy gdzie o dziwo nas wpuscili. pozatym bardzo sie nami
opiekuje i jest spoko, bajgle nam swierze rano przynosi jak wraca z
joggingu:)