Pociąg do Odessy jest dość ciekawy. Typowa Ukraińska plackarta. Nie kupujesz miejsca siedzącego tylko leżące. Także biada tym, którzy dostali miejsce na górze. Tam usiąść się nie da. pozostaje 12 godzinne leżenie lub łaska szczęśliwców, którzy kupili bilety wcześniej. My niestey miałysmuy miejsca na górze i do tego w dwóch różnych końcach wagonu. Rano jednak udało nam się zaanektować kawałek miejsca dolnego należącego do jakiejś rodzinki. W pociągu tym są bowiem głównie rodzinki jadace na wczasy do nadmorskich kurortów.
Odessa, Odessa.
Miasto to dość Europejskie. Zaprojektowane przez Hiszpana, z szerokimi ulicami i rzędami platanów. Gdyby nie brud i napisy cyrylica...
Przyjechałysmy z Równego rano, Andrzej z Witą juz na nas czekali. Andrzejowi nie chciało się czekać w kolejce do przechowywalni bagażu, więc wziął od nas plecak i postanowił z nim chodzić cały dzień. Miałyśmy jeden, ponieważ wiekszość rzeczy zostawiłysmy u rodziny. Ruszylismy w miasto. Wita była trochę przerazona, ale szyko zaczęłysmy porozumiewać się ukraińsko-polskim. My już miałysmy trochę wprawy po przebywaniu z ukraińską młodzieżą.
Przeszliśmy miasto, dotarlismy na wybrzeże. Stoi tam piekny hotel Odessa, który był przyczyną tego, że miasto wypisano z listy dziedzictwa unesco.
Wieczorem pojechaliśmy autobusem do Kobleva. Tak naprawdę milismy spore szczęście, bo pojechaliśmy do miasta pośredniego, skąd jak się okazało mielismy autobus dopiero za 2godziny. Zagadalismy więc taksówkarza, który przewiózł nas za 30 hrywien. Za bilety zapłacilibyśmy z 35.luz.